Imię i naziwsko:
Martyna Biłogan
Miesiąc urodzenia:
Kwiecień
Muzyka to dla mnie:
Opuszczenie ciała
Kiedy chcę napisać piękny utwór udaję się: (w jakie miejsce):
W możliwie najgłębszy zakamarek mojej podświadomości.
Moja muzyka ma kolor:
Turkusowy, różowy, błękitny. Moja muzyka ma miękkie kolory.
Do tworzenia ispiruje mnie:
Nadzieja, tęsknota, uniesienie, frustracja. Czasem pustka. Wtedy wyciskam z siebie to co zostało. To wydaje się autentyczne. Ciągnę do natury.
Mój styl muzyczny określiłabym:
Odpowiem: elektronika, co do reszty, kompletnie nie wiem. Hehe. Dużo obrazów, czasem sponiewieram się w dźwięku, to sprawia, że niełatwo odpowiedzieć. Eteryczne brzmienia, solidny bas i bit. To lubię, to chcę tworzyć.
Chciałabym współpracować z:
Z Tomasem Dvorakiem. Człowiek geniusz. Propsy mocno.
Swoją muzyką chcę przekazać:
Każdej istocie ziemskiej. Wszystkim tym, którzy potrzebują się zatracić. Nawet zwierzętom, Ksieżycowi, Słońcu. Chcę rozmawiać z naturą.
Internet to dla mnie:
Uzależnienie.
Główną cechą mojej osobowości artystycznej jest:
Przepływ światła ze mnie do ludzi, z ludzi do mnie. Wierzę, że możemy się wzajemnie dopełniać, obdarowywać.
5 piosenek z mojej playlisty to:
Phealeh – Numb
Mgmt-Siberian breaks
Myslovitz-Good day my angel
Helios-Bless this morning year
Nie wyobrażam sobie życia bez:
słońca
Morze czy las:
las przy morzu
Epoka, do której należę:
nie dano mi wyboru.
Film/i lub książką, które wywarły na mnie wrażenie:
„Wołanie z końca świata”- Morgan zmarło, książki Lisy See, uwielbiam czytać o Chinkach, polecam wszystkie. Ostatni film, który wywarł na mnie naprawdę duże wrażenie to „Interstellar”
Moda jest dla mnie (nie)ważna, ponieważ: Bo można chodzić w sandałach, gdy jest ciepło i w czapce, kiedy zimno.
Moje pasje: Moją największą pasją jest muzyka. Sporadycznie jeżdzę konno, kiedyś tańczyłam balet/jazz. Już nic nie pamiętam. Pasje trzeba pielęgnować. Lubię oglądać kreskówki do jedzenia. To przyzwyczajenie, które staje się pasją.
Cisza to dla mnie:
Brak myśli. Skupienie wzroku na polach i lasach zza okna samochodu. Wtedy nic nie słyszę.
Przed występem (nie) boję się, że:
że gdy stanę na scenie, poczuję smutek. Jeszcze się to nie zdażyło, ale to cichy lęk, bo koncerty dają mi największe szczęście. Boję się to stracić.
Słowa, których nadużywam:
„Tak, wiem, zrobię to”, „fucken shiten”
W muzyce nie lubię:
Tych dziwnych latynoskich śpiewów z radia. Chyba są na topie.
Moje motto to:
„Chodząc na boso po trawie, uważaj na żaby”. – kiedyś nadepnęłam jedną, pękła pod moją stópką.